26 sierpnia 2023

Wychowanie przez odtwarzanie.

Wiele rodziców zadaje sobie często pytanie, jak wychować swoje dziecko, tak, aby stało się mądre, szczęśliwe, rozważne, uniknęło problemów, przez które sami przechodziliśmy, aby nie popełniało naszych błędów  oraz by osiągnęło „coś” w życiu, by mogło realizować swoje pasje, zainteresowania i spełniać marzenia.

 

Nikt nigdy wcześniej nie uczył nas jak wychowuje się dzieci, nie ma takich lekcji w szkołach, raczej w domu też brakuje często odpowiednich wzorców, a pojawiająca się myśl, że „my nie będziemy tacy, jak nasi rodzice” jakoś nie daje rozwiązania, jak to zrobić. Ci, bardziej ambitni, czytają wiele książek na temat różnych koncepcji wychowawczych, które bardzo często są ze sobą sprzeczne. Szukamy poradników, rozwiązań i poprzez metodę prób i błędów próbujemy znaleźć sposób na to „wychowywanie”, z często pojawiającymi się po drodze wieloma wzlotami i upadkami. A, jakby tego było mało, to najbardziej, przez te nieudolne próby, obrywa najstarsze dziecko, które, poprzez wiele tych marnych „prób” nieco toruje drogę młodszemu rodzeństwu. Jednak nie zawsze ta utorowana droga wydaje się być odpowiednią. Każde dziecko przecież jest inne i do każdego należy podchodzić inaczej, więc nawet ta wcześniej utorowana droga okazuje się być już nie do końca właściwa dla kolejnych latorośli. A na dokładkę mamy wokół siebie mnóstwo, jakże cennych „rad” naszych ciotek, babć, mam, teściowych, które to, jak można śmiało zauważyć, niekoniecznie spełniły się w swojej roli wychowawczej, a ich rady przyjmujemy z wielkim sceptycyzmem a czasem nawet ze złością.

 

No więc, gdzie leży ten złoty środek? Gdzie leży odpowiedź, na odwieczne pytanie o wychowanie?

 

Otóż, może tutaj zaskoczę wielu z Was, kiedy powiem, że takie rozwiązanie istnieje i od zawsze istniało, i do tego nie trzeba chodzić na nie wiadomo jakie kursy, nie trzeba czytać wielu poradników jak i nie ma potrzeby kończyć studiów z psychologii. Wiec w jaki to sposób mamy „wychowywać” nasze dzieci?

 

Odpowiedź brzmi: NIE WYCHOWYWAĆ! Tak dokładnie! Rozwiązaniem na wychowanie jest brak wychowania. Dzieciom nic nie daje nasze spinanie się, nasze wszelakie próby przeróżnych metod wychowawczych, zasad, dawania wykładów, stosowania technik manipulacyjnych czy innego rodzaju „złotych” porad. Dzieci uczą się jedynie poprzez obserwacje, poprzez którą dzielnie, najczęściej nieświadomie, „odtwarzają” obraz, jaki wyświetla im się w świecie, jak w projektorze. Ich nie interesuje, że mama mówi, jak ważne jest czytanie książek, kiedy sama całymi dniami ogląda seriale, nie patrzy na to, że tata robi wykład na temat szkodliwości palenia, sam mając papieros w ustach. Dziecko uczy się swojego świata poprzez to, co widzi wokół siebie. Kiedy rodzic zmusza dziecko do udziału w przeróżnych zajęciach, lekcjach gry na fortepianie, szkół językowych itp., a widzi rodziców zabieganych, pracujących ponad siły, z niekończącym się pędem, nie wiadomo dokąd, nie będzie miało frajdy z tych zajęć, poczuje, że to nie sprawiedliwe i nie chce przecież w przyszłości gonić tak jak jego rodzice. Może dalej uczęszczać na zajęcia, bo tak „trzeba”, aby jedynie zadowolić ambicje swoich rodziców i może chociaż trochę uzyskać ich aprobatę czy wyrazy uznania, miłości. Bo być może właśnie rodzice kochają wtedy, kiedy mogę coś pokazać, na coś „zasłużyć”. Rośnie wtedy w dziecku przekonanie, że im więcej osiągnie tym rodzice będą bardziej z niego dumni, a kiedy będą z niego dumni to znaczy, że jest kochane. I wówczas samo zaczyna tą niekończącą się gonitwę za czymś, czego przecież nie da się złapać. Nie ważny już jest żuczek przechodzący przez ulicę, bo trzeba się spieszyć do szkoły, nie ważna jest już wspólna zabawa, bo mama taka zmęczona po ciężkiej pracy, nie ważna już sama przyjemność z grania na instrumencie, ale to, aby pokazać się publicznie i najlepiej otrzymać jakąś prestiżową nagrodę, bo inaczej nie ma wartości. Nie ważne że możemy spędzić razem czas w wakacje u babci na wsi, nic nie „musząc”, skoro można pojechać na Majorkę i zrobić wiele niepotrzebnych Selfie na instagrama. Gdzie jesteśmy my sami? Nasze dzieci nas obserwują przez cały czas. Gdzie jest nasza prawdziwa radość z życia? Gdzie realizacja naszych pasji, które nas zawsze uskrzydlały i cieszyły? Gdzie beztroska, radość z każdego dnia, po prostu z bycia? Kiedy mówimy dziecku, że przecież „trzeba” się uczyć, żeby coś osiągnąć, być „kimś” – to co dziecko słyszy? Dlaczego nie mogę cieszyć się życiem tak po prostu i być „SOBĄ”? Czy naprawdę muszę być „kimś”? Czy muszę tak gonić jak ty i zawsze do czegoś dążyć? Dlaczego Tobie ta cała NAUKA nie dała prawdziwego szczęścia? Nie sprawiła, że budzisz się rano z oczekiwaniem na kolejny wspaniały dzień, tylko spieszysz się do pracy, która Ci nie odpowiada, w której spędzasz całe, długie godziny, odreagowując tą męczarnie wieczorem przy lampce wina? Gdzie się podziała Twoja pasja? To, czego robienie zawsze sprawiało Ci przyjemność? Do tego mam dążyć jako dziecko? Do takiego życia, które mi, drogi rodzicu, pokazujesz? To właśnie po to mam się tak pilnie uczyć, aby móc żyć tak jak Ty? To właśnie „to” nazywacie szczęściem? Pracę, której nie koniecznie lubisz, w której spędzasz większość swojego życia tylko po to, by raz w roku pojechać na „wymarzone” wakacje? A gdzie radość z każdego dnia tak po prostu, kiedy można bawić się w deszczu, malować po rękach flamastrami? Śmiać się z głupich min, turlać po trawie, gonić motyle? Gdzie to Twoje prawdziwe szczęście? Za pewne zostało gdzieś utkwione w dzieciństwie, zanim rodzice nie pokazali Ci tego „prawdziwego życia”.

 

Dlatego nastolatki, wchodząc w dorosłość, często się buntują, bo już wiedzą, że nie chcą powtarzać scenariusza swoich rodziców. I co niektórym się udaje, ale z kompletnym brakiem akceptacji ze strony otoczenia. Bo jak to „po swojemu”? Przecież należy robić jak wszyscy, jak „trzeba! Nie jesteś już tak posłuszny, taki jak wszyscy, nie można Cię więc zaakceptować, szanować, kochać, bo co ludzie powiedzą itd.  

 

Więc może tak, zanim wydamy stosy pieniędzy na poznanie wielu niepotrzebnych technik wychowawczych, to po prostu zacznijmy obserwować siebie? Jakie wzorce dajemy dziecku? Czy to co mówimy jest zgodne z naszym postępowaniem? Czy to, do czego zachęcamy dziecko wbija się w ramy naszego stylu życia i daje nam prawdziwe szczęście? Czy to, czego oczekujemy od dziecka sami jesteśmy w stanie realizować? Czy jesteśmy wiarygodni w tym, w jaki sposób żyjemy, spędzamy czas, realizujemy marzenia?

 

Mój, 4 letni wówczas syn, kiedyś przy stole, zapytany o to, co według niego jest w życiu najważniejsze, odpowiedział: Mamo, w życiu, najważniejsze jest: „ŻYCIE!”. Z tą piękną refleksją zostawię Was kochani rodzice. Odpowiedzcie sobie na pytanie, czym dla Was jest to „życie”? Bo taką właśnie wizję tego „życia” serwujecie kolejnym pokoleniom.   

 

Autor: Beata Czarniecka

FUNDACJA

Harmonia w Relacji 

Kontakt: Fundacja Harmonia w Relacji

 

📞 537 167 651

 

📨 harmoniawrelacjach@gmail.com

Numer KRS: 0001054579 

 

Nr konta: 03 1090 2750 0000 0001 5546 2787

Wasztaty, konsultacje, szkolenia, rozwój

Podpowiedź:

Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium

Ta strona została stworzona za darmo w WebWave.
Ty też możesz stworzyć swoją darmową stronę www bez kodowania.