Czym jest miłość do siebie? Czy jesteśmy w stanie tak po prostu siebie pokochać? A czy miłość do własnego „ja” nie jest kojarzona z egoizmem? Jak w takim razie rozróżnić te dwa pojęcia?
Miłość do siebie to temat nieco kontrowersyjny, gdyż od dzieciństwa uczono nas, że szlachetnym jest rezygnacja z siebie, życie dla innych, bo przecież trzeba się „dzielić”, pomagać wszystkim potrzebującym, siebie zostawiając na końcu, że to takie piękne i wartościowe. A jak myślisz o sobie to jesteś zadufanym w sobie narcyzem, który nie ma prawa nazywać się „dobrym” ani miłym. Przecież nie „po ludzku” jest myśleć tylko o sobie. No właśnie „tylko”. Tutaj istnieje największa różnica między egoizmem a prawdziwą miłością do siebie.
Kiedy nie liczymy się ze zdaniem innych i widzimy tylko czubek własnego nosa, wszędzie doszukując się aprobaty i uznania – to z miłością do siebie nie ma nic wspólnego. Kiedy przesadnie dbamy o nasz wizerunek i o to, żeby „nam było dobrze” – nie jesteśmy zaznajomieni z tematem miłości. Miłość do siebie to nie wywyższanie się ponad innych, nie szukanie na siłę uznania i poklasku, nie manipulowanie całym światem pod siebie, a jedynie prawdziwa akceptacja, szacunek i uznanie dla swoich potrzeb, swoich emocji, myśli czy po prostu do swojej osoby. Prawdziwa miłość do siebie pojawia się kiedy naprawdę zaakceptujemy tą osobę, którą widzimy na co dzień w lustrze. I zaakceptujemy siebie takiego jakim jesteśmy ze wszelkimi wadami i zaletami. Prawdziwa miłość nie musi nic udowadniać, wywyższać się, piąć się „po trupach” do celu, prawdziwa miłość nie jest na pokaz, nie da się jej zdobyć ani jej wymusić. Prawdziwa miłość po prostu JEST.
No ale co zrobić, aby ta miłość się pojawiła? Jak sprawić byśmy zaczęli wreszcie odczuwać tą miłość do siebie? Najważniejszym zadaniem w tej kwestii jest poznanie siebie. Bo jak właściwie mamy pokochać kogoś, kogo zupełnie nie znamy? Jak wzbudzić miłość do osoby, o której nic nie wiemy? Wtedy to właśnie jest tylko „zakochanie”, które prowadzi do narcystycznych zachowań.
Skoro uświadomiliśmy sobie, że aby wzbudzić miłość do siebie samego należy poznać siebie, to pojawia się kolejne pytanie: jak to zrobić? W jaki sposób poznać samego siebie? Z drugim człowiekiem jest łatwiej, bo można przecież pozadawać mu pytania, poobserwować w różnych sytuacjach. A z samym sobą w jaki sposób mogę prowadzić takie obserwacje czy rozmowy?
Wbrew pozorom to wcale nie jest takie trudne. Najważniejsze aby na początek po prostu spędzać ze sobą czas. Kiedy to ostatni raz mieliśmy taki czas wyłącznie dla siebie? Bez telefonów, komputerów, książek, seriali, używek? Kiedy spędziliśmy czas będąc ze sobą sam na sam, z własnymi myślami, nastrojami? Czy przypominamy sobie takie chwile? Czy wtedy nie mieliśmy uczucia „nudy”? czy nie chcieliśmy jak najszybciej „zabić” tą nudę czymkolwiek, byleby tylko uciec od tego, co się pojawia wewnątrz nas? Czy my tak w ogóle lubimy przebywać w swoim własnym towarzystwie? Czy czujemy wówczas dyskomfort, którego ciężko nam „przegryźć” i próbujemy wszelkich sposobów ucieczki: może do kogoś zadzwonię, napiszę, może włączę sobie film, coś posłucham, poczytam czy zjem? Dlaczego ten czas ze sobą często jest dla nas tak uciążliwy, trudny? A to dlatego, że w tej ciszy z samym sobą możemy odkryć przed sobą coś, na co nie jesteśmy przygotowani, możemy odkryć prawdziwego siebie, bez masek, bez etykietek, bez udawania. To tutaj w samotności ze sobą odkrywamy największe tajemnice naszego wnętrza. Warto by się w tym miejscu zatrzymać i wsłuchać się w ciszę wewnątrz nas. Ona powie nam wtedy, czy to co robimy w swoim życiu ma sens? Czy jesteśmy z siebie zadowoleni? Może zaczną pojawiać się dawno nieprzepracowane lęki, frustracje, żal, smutek? Może zobaczymy siebie w świetle, w którym nie mamy ochoty się oglądać. Może to wyjście ze strefy komfortu, która, chociaż udawana, jest taka bezpieczna i znana? Pobądźmy ze sobą chwilę, dłuższą chwilę, wyznaczmy sobie na początek chociaż jeden dzień w tygodniu, jedną godzinę, w której to damy sobie uwagę, czas. Możemy zapisywać wszystko co się wtedy pojawia, albo tylko obserwować. Z każdym takim czasem dla siebie dowiemy się o sobie czegoś nowego i to przybliży nas do poznania swojego wnętrza, swojego „ja”, a w kolejności pojawi się akceptacja do siebie, która wzbudzi uczucie miłości, za jakim tęsknimy i szukamy nieustannie, niestrudzenie na zewnątrz nas. To co prawdziwe, najważniejsze kryje się zawsze w środku.
Jakie są sposoby na to, by spędzać ze sobą czas? Oczywiście dowolnie, tak samo jak lubimy spędzać czas z bliskimi. Możemy pójść ze sobą na randkę, na spacer, do kina, na lody. Możemy pisać do siebie listy, rozmawiać ze sobą przed lusterkiem, w ciszy, w trakcie prasowania, gotowania, sprzątania – obserwując swoje myśli, uczucia, emocje, jakie się pojawiają i próbować rozpoznać motywy zachowań, reakcji, myśli. Możemy po prostu ze sobą „być” bez względu na to, gdzie się znajdujemy. Możemy w każdej nadarzającej się okazji włączyć tzw. „obserwatora” i obserwować siebie i swoje wnętrze. A potem uczyć się to wszystko w sobie akceptować. Ten czas ze sobą będzie bardzo cenny w drodze do miłości, która cały czas mieszka w naszych sercach. Jedyne co musimy, to musimy otworzyć nasze serca na odczuwanie tej miłości, a następnie dzielenie się nią ze światem.
Autor: Beata Czarniecka
FUNDACJA
Harmonia w Relacji
Kontakt: Fundacja Harmonia w Relacji
📞 537 167 651
📨 harmoniawrelacjach@gmail.com
Numer KRS: 0001054579
Nr konta: 03 1090 2750 0000 0001 5546 2787
Wasztaty, konsultacje, szkolenia, rozwój
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium