27 sierpnia 2023

Dążenie do „sukcesu”.

Czym jest prawdziwy sukces? Jak należy do niego dążyć? Jakiego rodzaju sukces oferuje nam świat? Za czym tak niestrudzenie gonimy? Co jest  symbolem tego „sukcesu” w świecie? No i kiedy uzyskamy to, czego tak pragniemy? Czy zdobycie tego nas uszczęśliwi? Czy wywalczony, często całymi latami pokonywania trudów życia codziennego, licznymi wyrzeczeniami, poświęceniem, ten cały sukces da nam to prawdziwe, wyśnione, wyczekane spełnienie? A jeżeli już uda nam się osiągnąć ten upragniony cel, to czy daje nam on pełną satysfakcję? Czy czujemy pokój serca kiedy pragnienie się urzeczywistni? Czy jednak okazuje się, że niewiele to w naszym życiu zmieniło, a może czujemy lekki zawód i zwątpienie?

 

Większość ludzi za czymś goni. Gonimy za złudnym „szczęściem”, które obiecuje nam świat. Bo przecież, jak tylko zdobędziemy tą „upragnioną” rzecz, wówczas to szczęście z pewnością zagości w naszym życiu. Jeszcze tylko parę lat nauki, jeszcze tylko parę lat wysiłku, oszczędzania, wyrzeczeń, by wreszcie zdobyć tą przysłowiową „fortunę”. No ale co będzie dalej? Co się stanie, kiedy już nie będziemy mieli za czym gonić? Często okazuje się, że kiedy mamy już w ręku rzecz, o którą, z taką zaciętością, walczyliśmy, to mimo wszystko, tego spełnienia nie osiągamy. Dlaczego tak się dzieje? Gdzie się podziało to upragnione i obiecane poczucie szczęścia za którym tak goniliśmy? Przecież tyle poświęcenia, trudów i znojów z naszej strony, tylko po to by uzyskać jedynie chwilowe zadowolenie?

 

Ludzie często myślą, że w momencie kiedy już: zbudują upragniony dom, kupią wymarzony samochód, odnajdą wyśnionego partnera, osiągną karierę, zdobędą określoną liczbę pieniędzy, wyuczą się wreszcie tego wyczekanego, „prestiżowego” zawodu, i w końcu staną się „kimś”, wygrają na loterii, zdobędą nagrodę, pojadą na wymarzone wakacje…  – to „wreszcie” będą mogli być szczęśliwi. I dopiero wtedy zdołają nazwać się „spełnionym człowiekiem”.  Goniąc za tym, jakże trudno uchwytnym „szczęściem”, często przez wiele cennych lat, rezygnując z siebie, „poświęcając” swoje życie, w pocie czoła dążąc do wyznaczonego celu, w rezultacie okazuje się, że ta upatrzona, wyczekana i z takim trudem zdobyty obiekt naszych dążeń cieszy nas tylko chwilę, a potem pojawia się jakaś niewyobrażalna, nieprzewidziana wcześniej, pustka. I to miało dać nam spełnienie? Dlaczego więc tylko na chwilę? Kiedy to mamy poczucie, że nam się wreszcie udało, kiedy to po tych wszystkich mozołach i krwawicach na reszcie zdobyliśmy to upragnione, nie chcemy nawet przyznać się do tego, że jednak wcale aż tak to nas nie cieszy, że to wszystko nie było warte aż takiej ofiary. Staramy się więc na siłę wzbudzić w sobie poczucie radości, aby nie przyznać się do porażki. Dumnie prezentujemy światu naszą zdobycz w środku czując, że coś tu jest nie tak, jak być powinno.    

 

Kiedy już odnajdziemy to „coś” za czym tak goniliśmy, to coś ulatuje z powrotem gdzieś w otchłań szybciej, niż się spodziewaliśmy, wówczas znów pojawia się w naszym życiu kolejne „coś” – co może tym razem da nam realne zadowolenie? Może tym razem właśnie będzie inaczej, najwyraźniej tamto to nie było do końca „to”? Zawsze można przecież mieć jeszcze nowszą wersję auta, jeszcze lepszy dom, jeszcze więcej pieniędzy, jeszcze lepszy seks? Bo przecież w życiu zawsze powinno się do czegoś „dążyć”, coś zdobywać – tylko wtedy życie ma sens prawda? Ale czy na pewno?

 

Owszem, każdy z nas powinien sięgać po swoje marzenia, mieć swoje cele, dążenia, zamiary. Ale czy dążenie do tych celów ma wiązać się z rezygnacją z odczuwania szczęścia tu i teraz? Czy aby zdobyć szczęście należy rezygnować z siebie, z wolności, z radości z chwili, która trwa, tylko po to by, na krótki moment poczuć emocje triumfu? Czy te nasze wszystkie zachody i walka o to uczucie jest warta tylu poświęceń? A może by tak robić to, co się kocha tu i teraz? Nie przywiązywać się do efektów, a mieć radość z kreacji tworzenia tego, co kochamy robić najbardziej? A może by tak odnaleźć swoją prawdziwą pasję, która będzie dawała nam radość z każdego dnia, z każdej mijającej chwili?

 

Spójrzmy na dzieci, które nie planują, nie trudzą się, nie „poświęcają”, ale cieszą się każdym momentem. Kiedy nawet mają jakieś marzenie, to wewnątrz siebie mają przekonanie, że to, co upragnione przyjdzie do nich prędzej czy później, a brak tej rzeczy wcale nie przeszkadza im odczuwać radości z bieżącego momentu, z doświadczania „teraz” i czerpania przyjemności z chwili obecnej. Dziecko cieszy się wszystkim na około, ćwierkającym ptaszkiem, słońcem, malowaniem kredą po chodniku, zabawą w berka, jazdą na sankach, rowerze, lepieniem bałwana itp. Dziecko cieszy się niemal ze wszystkiego, co robi, rozglądając się i podziwiając otaczający je świat. I to, czy posiada już upragnioną rzecz, czy też nie, nie przysłania mu tej radości. I to właśnie jest nieustanne odczuwanie szczęścia, za którym wcale nie trzeba gonić, nie trzeba się trudzić, aby je zdobyć. Ono po prostu jest wokół nas w każdym momencie naszego życia.

 

Nie nakłaniam nikogo do rezygnacji ze wszystkich swoich celów i marzeń, nawet tych, które są czysto materialne. To wszystko są bardzo fajne rzeczy i z pewnością dają poczucie komfortu, spełnienia i mogą przynieść radość i zadowolenie z ich posiadania. Ale niech droga do zdobycia tego będzie pełna entuzjazmu, niech stanie się pasją, radością z każdego dnia, z chwili, która trwa i tego wszystkiego, co otacza nas wokół. Niech to „dążenie” nie będzie dążeniem a spokojnym podążaniem w kierunku celu z poczuciem lekkości i swobody, w beztroskiej, dziecięcej  wesołości i zadowolenia z tego, co jest. Niech szczęściem będzie sama droga, a nie tylko jej osiągnięty cel. Zacznijmy czerpać spełnienie, radość i poczucie ukontentowania z tego, co robimy tu i teraz, nawet jeżeli jest to mozolna nauka, czy fizyczna praca. Niech stanie się ona dla nas ciekawym i interesującym zajęciem. A jeżeli to zajęcie jest dla nas ponad siły, jeżeli wcale nie przynosi nam radości, jest dla nas niekorzystne i trudne, to czy warto to robić? czy dla tej krótkotrwałej chwili poczucia triumfu warto robić rzeczy, które wcale nie przynoszą nam satysfakcji? Może lepiej mieć nieco mniej, a poszukać zajęcia, które stanie się dla nas pasjonujące, ciekawe, wartościowe, podczas którego wykonywania będziemy w stanie rozkwitać i przepełnieni natchnieniem i radosnym oczekiwaniem witać nowy, nadchodzący dzień?

 

Odnajdźmy w sobie tą dziecięcą radość i pasję, która da nam poczucie zadowolenia z każdej mijającej chwili, poczucie spełnienia w tu i teraz. „Bądźcie jak dzieci” – niech to zdanie stanie się motywem do kroczenia przez życie z dziecięcą ufnością, euforią i entuzjazmem.  

 

Autor: Beata Czarniecka

FUNDACJA

Harmonia w Relacji 

Kontakt: Fundacja Harmonia w Relacji

 

📞 537 167 651

 

📨 harmoniawrelacjach@gmail.com

Numer KRS: 0001054579 

 

Nr konta: 03 1090 2750 0000 0001 5546 2787

Wasztaty, konsultacje, szkolenia, rozwój

Podpowiedź:

Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium

Ta strona została stworzona za darmo w WebWave.
Ty też możesz stworzyć swoją darmową stronę www bez kodowania.