Poniżej przedstawię 7 - według mnie najważniejszych - cech (aspektów), jakie każdy z nas powinien w sobie kształtować i rozwijać, a które pomogą nam wieść życie pełniejsze, szczęśliwsze i bardziej satysfakcjonujące.
Oto one: odwaga, cierpliwość, akceptacja (szacunek), pozytywizm, błogosławieństwo, opanowanie (spokój) i szczerość (życie w prawdzie).
- Odwaga
I tutaj jako pierwsza wyłania się, według mnie najistotniejsza cecha, jaką każdy człowiek powinien w sobie kształtować - odwaga. Samo przyjście na ten świat kojarzy mi się z nie lada odwagą. Więc, aby równie śmiało realizować siebie potrzeba jej nie mniej. Aby odważnie kroczyć przez życie i jego wszelkie przeciwności – cecha ta jest niezbędna, między innymi po to, by:
- mieć odwagę do pokonywania swoich lęków i słabości;
- odważnie podążać za swoimi celami i marzeniami;
- mieć odwagę do bycia sobą – to pozwoli nam stać się bardziej jakościowymi, rozpoznawalnymi i spełniać się w swojej wyjątkowości;
- odważnie stawiać czoła wszelkim trudnościom, jakie czasem się pojawiają na drodze;
- odważnie wychodzić do ludzi i świata, by zjednywać do siebie ludzi i budować szczęśliwe i trwałe relacje z otoczeniem;
- mieć odwagę do działania i wiarę w siebie, w różnych dziedzinach życiowych (szkoła, praca, społeczności, kariera, hobby, realizacja zamiarów, dbanie o siebie, relacje itp.);
- mieć odwagę do rozwijania i pokazywania światu swoich umiejętności i talentów, by śmiało realizować to, do czego jesteśmy powołani.
- Cierpliwość
Do czego potrzeba jest nam cierpliwość? Cierpliwość to cecha, która pomaga nam zrozumieć, że wszystko, co się pojawia, pojawia się w najwłaściwszym dla nas momencie. To ufność w to, że nie należy przyspieszać niczego, bo to zazwyczaj zakłóca przejawianie się – najlepszego dla nas – scenariusza rzeczywistości.
Cierpliwość jest niezbędna w życiu, aby:
- wiedzieć, że wszystko ma swój czas i miejsce;
- mieć pewność, że nie warto przyspieszać zdarzeń i naginać rzeczywistości – ona sama ułoży wszystko w swoim czasie najlepiej i najoptymalniej dla nas;
- pamiętać, że wszechświat dostosowuje się do naszych zamierzeń i oczekiwań w swoim własnym rytmie;
- mieć pewność, że wszystko przebiegnie tak, jak tego chcemy, lecz czasem, aby zamiar mógł się zrealizować potrzeba „nieco” czasu;
- każdego dnia - zamiast braku cierpliwości i czekania na „lepsze jutro” - zajmować się życiem tu i teraz;
- żyć, obserwując efekty swoich działań z radością i wdzięcznym oczekiwaniem, jak ziarenko, które pielęgnowane z czułością i cierpliwością, powoli kiełkując i dojrzewając, objawia się jako piękna roślina, która zachwyca nas swoim pięknem przed długie lata;
- znosić wszelkie przeciwności ufając, że wszystkie one ostatecznie prowadzą do dobra („Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”) - i z pewnością miną, kiedy nadejdzie odpowiedni czas, aby potem wyłoniło się nowe, czyste światło.
- Akceptacja
Dlaczego, aby wieźć szczęśliwe i spokojne życie, potrzebujemy akceptacji? Akceptacji bez oceny, bez krytyki i osądu, akceptacji z wiedzą, że wszystko jest takie jakie jest, i że takie, a nie inne być powinno. Co daje nam akceptacja? Czy akceptując wszystko dookoła przyzwalamy na wszelkie zło jakie panuje w świecie?
Uważam, że akceptacja nie jest równoznaczna ze zgodą na całe zło tego świata. Zresztą, kto nam daje prawo do oceny tego, co nazywamy „złem”? Często nie rozumiemy tego, co popycha ludzi do konkretnych czynów, co wpływa na to, że jakieś wydarzenia mają miejsce na świecie, i jakie jest prawdziwe podłoże danego zjawiska? Jeżeli nie znamy prawdziwych przyczyn, ani nie znamy końcowych „efektów” – to jak możemy ocenić, czy coś w ostatecznym rozrachunku nam służy, a co nie?
Akceptacja to przede wszystkim zrozumienie i prawdziwy szacunek do wszystkiego, co nas otacza. Jest to bardzo wspierająca cecha, ze względu na to, że:
- oceniając dany czyn, osobę lub zjawisko (szczególnie z emocjami i bardzo negatywnie) z automatu zapraszamy to do naszego życia, by „wszechświat” mógł sprawdzić, czy rzeczywiście jesteśmy tacy „mądrzy” i mamy prawo oceniać. („Nie sądźcie, a nie będziecie osądzeni”, „jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą”);
- akceptacja uczy pokory;
- akceptując wszystko takie jakie jest łatwiej i spokojniej nam żyć w „tu i teraz”. Możemy się wówczas skupić na własnej, osobistej ścieżce, na tym, co bezpośrednio dotyczy nas samych – pozwala nam to na zgłębianie życiowej mądrości i sprzyja realizacji siebie;
- akceptacja to szacunek do drugiego człowieka jako istoty, to szacunek dla wszelkiego stworzenia i Boga, który jest „wszystkim we wszystkich”;
- akceptacja to dar, jaki każdy może podarować drugiej osobie, dziecku, starszemu człowiekowi czy komukolwiek, kogo spotkamy na swojej drodze, a kto obawia się swojej odmienności czy „niedoskonałości” z jaką przyszedł na ten świat. Akceptacja pomaga przyjąć drugiego człowieka takim jaki jest, a to rodzi miłość, która nie stawia warunków, by istnieć;
- akceptując wyrażamy uznanie dla całego stworzenia, dając prawo do istnienia każdej jednostce i strukturze, która ma miejsce, ufając, że wszystko jest nam - na jakimś poziomie - potrzebne;
- to akceptacja Boga Stwórcy jako całości we wszystkich jego przejawach, pomimo, iż w danej chwili nie rozumiemy pewnych jego aspektów. To pozwala nam odczuwać wdzięczność za wszystko, co nas otacza i dzięki temu otrzymywać coraz więcej dobra i miłości w naszym życiu („bo, kto ma, temu będzie dodane, a temu, kto nie ma, zabiorą i to, co ma”).
- Pozytywne myśli
Tak dużo mówi się o pozytywnym myśleniu – nie bez przyczyny. Pozytywne podejście do życia, łącznie, z wysyłanymi w wszechświat - każdego dnia - pozytywnymi myślami jest zbawienne dla naszego życia w każdej możliwej sytuacji („To, co wysyłasz, to zbierasz”).
Każda nasza myśl niesie ze sobą jakiś rodzaj energii, która po jakimś czasie materializuje się we wszechświecie. Im więcej emocji włożymy w daną myśl tym szybciej i bardziej intensywnie przejawi się ona w naszym życiu, nie ważne czy pozytywnie czy negatywnie. Dlatego, karmmy się codziennie pozytywnymi myślami i niech to będzie nasz, swego rodzaju, nawyk, który systematycznie wypracowywany pozwoli nam na:
- zrozumienie, że wszystko, co dzieje się w naszym życiu prowadzi nas do tego, co dla nas najlepsze i najkorzystniejsze;
- świadomość, że nawet te trudne dla nas doświadczenia są sygnałem, że wszystko to, co się dzieje, dzieje się dla naszego najwyższego dobra;
- czerpanie prawdziwej radości z każdej mijającej chwili, z każdego naszego działania, którego możemy doświadczać w tu i teraz;
- odbiór wszystkich naszych doświadczeń w sposób pozytywny, taki, który da nam wgląd w siebie i pozwoli zrozumieć, że na najwyższym poziomie to my sami przyciągnęliśmy do swojego życia daną sytuację, po to, aby się czegoś z niej nauczyć, aby wyciągnąć wnioski i mieć szansę poprawić jakość swojego życia;
- przyciągnięcie do naszego istnienia najpiękniejszych scenariuszy ze wszystkich możliwych („jesteś tym, co myślisz”) i czerpania radości z tego, co jest, niwelując w ten sposób wszelkie uczucie strachu i niepokoju;
- cieszenie się wszystkim dookoła, widzenie świata w kolorowych barwach, bez względu na porę roku, trudności i czasowe niedomagania;
- utrzymanie naszego zdrowia w pełnej harmonii (pozytywnie nastawieni do życia ludzie żyją znacznie dłużej i szczęśliwiej niż pesymiści);
- odczuwanie prawdziwej wolności i harmonii z otaczającym światem, łącznie z codziennym zachwytem nad wszystkim co nas otacza;
- zdrowie, piękny wygląd, z jasnym i promiennym uśmiechem, który w niezwykły sposób przyciąga do nas wspaniałych ludzi i wspaniałe wydarzenia…
- Błogosławieństwo
Czym jest błogosławieństwo? Dlaczego i komu powinniśmy błogosławić?
Błogosławieństwo to wysyłanie jak najlepszych myśli, słów i uczuć do każdej osoby i zdarzenia. Błogosławić możemy na różne sposoby: myślą, mową i gestem.
Jest to tzw. „dobre życzenie”, które wysyłamy w świat, a które ma ogromną moc. („To, co wysyłasz, to zbierasz”).
Ta moc niesie ludziom światło, pozwala na dzielenie się miłością i sprawia, że wszystko wokół nas staje się piękniejsze, a życie coraz bardziej lekkie i przyjemne.
Komu i gdzie należałoby więc wysyłać swoje błogosławieństwo? Odpowiedź brzmi: wszędzie i wszystkim (nawet tym, z którymi mamy tzw. „spinę” lub do których czujemy niechęć), ponieważ:
- to sprawia, że osoba, której błogosławimy otrzymuje od nas więcej miłości i nasze błogosławieństwo może przyczynić się do poprawy jakości jej życia w obszarze, w którym je otrzymuje;
- każde wysłane błogosławieństwo powraca do nas zwielokrotnione;
- ludzie wokół nas, jak i my sami, stajemy się coraz zdrowsi, szczęśliwsi i radośniejsi;
- pomaga ono w trudnych sytuacjach rozpuścić ciemną energię i zmienić bieg wydarzeń na pozytywny;
- pozwala na doświadczenie prawdziwych „cudów” w naszym życiu;
- zjednuje ludzi, poprawia relacje w rodzinach, związkach, przyjaźniach;
- dzięki błogosławieństwu możemy korzystnie wpłynąć na efekty wszelkich załatwianych przez nas spraw (łącznie tych urzędowych 😉);
- prawdziwe, szczere błogosławieństwo daje nam przestrzeń do wyrażania miłości w każdym aspekcie istnienia („miłość rodzi miłość”).
Na koniec chyba nie muszę dodawać, że istnieje takie coś jak przeciwieństwo błogosławieństwa, czyli tzw. „przekleństwo” – ono działa - jak można się domyślić - w całkowitej odwrotności.
Cały czas więc pamiętajmy to tym, co wysyłamy do świata, gdyż wszystko czym emanujemy, wraca do nas jak bumerang.
- Opanowanie
Opanowanie, to efekt podwyższenia naszego światła, poprzez systematyczną pracę nad samym sobą i nad powyższymi cechami, których wypracowanie znacznie podnosi naszą energetykę. To powoduje, że na co dzień emanujemy wewnętrznym spokojem, mimo szalejących burz, które co jakiś czas krążą wokół nas.
Prawdziwy spokój i opanowanie pozwala nam na:
- dokonywanie właściwych decyzji, których podejmowanie często zakłócane jest poprzez nadmierne emocje (pozytywne jak i negatywne);
- właściwą ocenę rzeczywistości z odpowiednim podejściem do zmieniających się wydarzeń;
- odczucie pokoju serca w każdym momencie życia, dające prawdziwą wewnętrzną radość, która nie jest fałszywym przejawem krótkotrwałego zadowolenia;
- rezygnacje z nadmiernych potencjałów, które znacznie utrudniają realizację wyznaczonych przez siebie celów;
- fizycznie – uspokojenie emocji, a tym samym wyregulowanie gospodarki hormonalnej w naszym ciele, co przejawia się prawidłowym funkcjonowaniem naszych gruczołów wewnętrznych. A to z kolei pozwala nam emanować zdrowiem i witalnością😊;
- psychicznie – uspakaja nerwy, daje wytchnienie, ulgę w cierpieniu i możliwość nieprzejmowania się „problemami” tego świata;
- rozsądną interpretację „zastraszających wiadomości”, świadome podejście do zasłyszanych treści, pozwalające na zdystansowanie się do nowinek płynących ze „świata”;
- zachowanie własnego „ja” w każdej sytuacji, a w trudnych momentach zachowanie tzw. „zimnej krwi”, co, jak wiadomo jest wielką wartością, wśród osób, które reagują impulsywnie czy zbyt emocjonalnie;
- nieustanne życie w uważności, w prawdziwym byciu tu i teraz.
- Szczerość – „życie w prawdzie”
Tą cechę wymieniłabym na równi z odwagą, o której była tu mowa na samym początku. Uważam, że do życia w prawdzie niezbędna jest właśnie odwaga. To odwaga pozwala nam na wyrażanie siebie takimi, jakimi jesteśmy.
Życie w prawdzie uwalnia nas od wszelkich blokad wewnętrznych i pozwala przejawić siebie w całości, bez masek, bez udawania, bez fałszu i aktorstwa, które stosujemy niemal każdego dnia w wielu życiowych sytuacjach. Ta prawda pozwala na pokazanie siebie takimi jakimi jesteśmy, naszego światła, jak i cienia. To odkrycie siebie, pozbywając się masek, jak wierzchniego ubrania, które zmieniamy raz za razem w odpowiednim dla siebie miejscu i sytuacji. To prawdziwe „ogołocenie” siebie, stanięcie w swojej prawdzie przed światem.
Życie w prawdzie to również danie wybrzmieć naszemu wewnętrznemu Aniołowi i Demonowi, które żyją w nas i są częścią nas samych. To właśnie jest tzw. „pełnia życia”, prawdziwy przejaw naszego wewnętrznego „ja” na zewnątrz, w naszym „ludzkim” przejawieniu tutaj na Ziemi.
A co daje nam życie w prawdzie?
- pozwala zdjąć wszelkie blokady, które do tej pory nas wiązały i utrzymywały w złudnym poczuciu „bycia w porządku”;
- to pokazanie światu prawdy o sobie, bez żadnych fałszów i masek, które sztucznie kreują nasz wizerunek, tylko po to, aby się „dobrze” pokazać innym;
- uwalnia drzemiącą w nas energię i wszelkie blokady w ciele, dzięki czemu wspomaga pracę naszych układów wewnętrznych (np. tarczycę – gdy wreszcie możemy wypowiedzieć to, co czujemy naprawdę; jajniki, macicę, gruczoły kobiece i męskie – kiedy szanujemy swoją seksualność i jasno wyrażamy siebie w seksie, potrafimy szczerze brać jak i dawać w tym aspekcie, szanujemy swoje granice; jelita – kiedy możemy wyrazić cały ból, który gromadziliśmy przez lata itp.)
- pozwala jasno i precyzyjnie wyrazić to, co nam się nie podoba jak i to co nas zachwyca w świecie bez lęku o ocenę innych;
- pozwala także na przejawienie miłości, jaką darzymy innego człowieka, pozwalając sobie na szczere jej wyrażenie (bez lęku);
- pomaga w uwalnianiu traum rodowych, poprzez wyjawienie tego, co nie wypowiedziane, wszelkich „tajemnic”, które miały negatywny wpływ na zdarzenia w rodzie;
- pomaga na wyjście z iluzji, w jakiej tkwiliśmy przez lata, poprzez którą często zapominaliśmy kim naprawdę jesteśmy;
- pozwala na budowanie szczerych relacji, opartych o wzajemną prawdę, a nie na tworzeniu „sztucznych” związków: „dla zasady”, dla dzieci, z pobudek religijnych, czy innego rodzaju zależności;
- to danie sobie możliwości na poznanie samego siebie i stanięciu przed Bogiem w sobie, w swoim czystym – nieprzypudrowanym – JA;
- To możliwość „narodzenia się na nowo” w swoim szczerym przejawieniu.
Może każdy z Was dodałby do tych cech jeszcze kilka ważnych, jednak te 7, które tu wymieniałam, uważam za podstawę do ogarnięcia tak, aby wieść pełne i szczęśliwe życie, oraz by móc osiągnąć swój własny, wymarzony, osobisty „sukces”, który każdy z nas pojmuje na swój indywidualny sposób.
Ja, ze swojej strony, życzę wszystkim, by tym „sukcesem” było także wykorzystanie życia, które dostaliśmy w darze, w pełni jego możliwości. Niech to będzie odnalezienie swojego prawdziwego życiowego celu, swojej własnej misji, z którą tutaj przyszliśmy i do której jesteśmy powołani, oraz czerpanie z tego życia jak największej przyjemności, dziecięcej radości i prawdziwego zachwytu we wszystkim, co jest.
Autor: Beata Czarniecka